Wyjazd na tor był planowany już w kwietniu, Tomek Niebieski podrzucił na grupie NC Pomorze informację o organizowanym wyjeździe przez Moto Braci z Olsztyna. Niestety grupa zrezygnowała, nie mogła zebrać odpowiedniej ilości chętnych chyba. Ale ktoś z Olsztyna przejął inicjatywę i wyjazd jednak się odbył w innym trochę składzie.


Z naszej grupy NC był jeszcze Artur, z którym przyjechałem dość wcześnie na tor i Niebieski, który dojechał z Chojnic nieco później. I jak większość będących pierwszy raz na Pszczółkach skręcił za budynkiem w pierwszą w lewo, czyli na mały parking. O ile jednak większość zawraca, gdy się zorientuje że wjechali w ślepą i jedzie dalej do wjazdu na tor, to Niebieski po krawężniku i chodnikiem przejechał, „przynajmniej nie muszę cofać” skomentował.
Pogoda od kilku dni zapowiadała się kiepska, jedyny deszczowy dzień od tygodnia i pewnie jedyny w ciągu kilku następnych. Stąd też i z Olsztyna dojechało znacznie mniej osób niż było planowane, na torze łącznie było 16-17 motocykli (ale wpłacił każdy przed, ich strata).
Podział na trzy grupy, my z NC w najwolniejszej, w każdej grupie 5-6 motocykli, pełen komfort (choć jak zwykle bardzo wolni w początkującej „przeszkadzali”, trzeba było zostać pół okrążenia by zrobić sobie miejsce). 10 minut jazdy (mogłoby dla mnie być 15) i 20 minut odpoczynku.


Organizacja całkiem sprawna, był obowiązkowy ratownik, okazało się, że Przemek, z którym znamy się już ze szkoleń, flagowy do pilnowania porządku, grill, napoje, słowem na wypasie.
Pogoda początkowo całkiem przyjemna, w miarę ciepło, od rana co jakiś czas parę kropel spadało ale jeździć było jak najbardziej można.
Skupiłem się głównie na ćwiczeniu nitki przejazdu i odpowiedniej pracy ciałem. Nie było już takich denerwujących sytuacji, że po przytarciu orientowałem się, że zakręt pokonywałem na niemieckiego turystę (wyprostowany w linii z motocyklem).
Czasów specjalnie nie mierzyłem, by zlikwidować presję i ćwiczyć technikę, jak stoper włączony jednak podświadomie chce się szybciej. Patrzę po zdjęciach (od organizatorów, znowu plus za organizację), że głowa prawidłowo skierowana do zakrętu, pochylenie ciała może nie największe ale już jest.
Niestety przy trzeciej rundzie zaczęło mocniej pokapywać, po 4 rundach już właściwie padało.

Ale w ostatniej rundzie, jadąc już po mokrym torze żadnych uślizgów, żadnych problemów, jakbym po suchym asfalcie jechał. Dobre doświadczenie jeśli chodzi o jazdę i opony.
Organizatorzy zakończyli torowanie w związku z warunkami, ustalone że niewykorzystane godziny + 2 dodatkowe przeniesione na termin w czerwcu, trzeba będzie trochę dopłacić. Wyszło więc torowanie całkiem fajnie, kilka rundek zrobionych, trochę doświadczeń zebranych mimo pogody nienapawającej optymizmem przed wyjazdem. A z grupą z Olsztyna przy kolejnej okazji chętnie potoruję, bardzo ogarnięte i przyjemne towarzystwo. Zresztą nic dziwnego, sam w końcu jestem z Olsztyna było nie było.