_

Powrót okazało się, że poszedł na jeden raz. Wyjechaliśmy dość późno, przed 11 dopiero, trzeba było chwilę poczekać na właścicielkę, by odebrała mieszkanie. Młody zatem zdążył się jeszcze popluskać w basenie.

Podróż zmienna pogodowo, rozpoczynający się rano upał we Włoszech (+25) w Alpach przekształcił się w chłodek (+18), a już pod Wiedniem było naprawdę gorąco (+34). Trochę korków w trasie, we Włoszech związanych z remontami autostrady i staniem na bramkach (po kiego autostrada, jak to co człowiek zyska traci czekając do opłacenia), koło Wiednia normalny korek związany z porą dnia. Później lekki zagęszczenie ruchu w Czechach, koło Mikulova, tam dłuższy odcinek trasa nie jest niestety autostradą, w Polsce już A1 na całej długości bez utrudnień.

Plan był taki, żeby w Polsce już po przekroczeniu granicy znaleźć jakiś nocleg, ale … cóż, była dwudziesta z okładem. Czułem się bardzo dobrze, spać mi się nie chciało bynajmniej, zmęczony też jakoś nie byłem. Decyzja zapadła, że jedziemy do domu, w końcu autostradą z przystankami krótkimi na odpoczynek i na tankowanie to raptem 5-6 godzin jazdy. I faktycznie kilka minut po pierwszej w nocy byliśmy na miejscu, łącznie 15h za kółkiem (rekord dla mnie nie jest, wracając 20 lat temu zimą z Bratysławy spędziłem ponad 24, z czego 8 stojąc w jednym miejscu w korku na ekspresówce – jakaś wywrócona cysterna na skrzyżowaniu).

Koszty wyjazdu? Benzyna ok. 1800 zł, na miejscu jedzenie, bilety wstępu, pamiątki etc. ok. 2100 zł, najdroższy koszt noclegów, we Włoszech ok. 1000 euro za 8 dni (jak za te warunki czyli spore mieszkanie z pełnym wyposażeniem, dwie sypialnie, basen na miejscu, całkiem niedrogo uważam) i w Czechach 120 euro. Trochę może podróż męcząca, ale mieliśmy i ciepło, i coś nowego do zwiedzania, i Alpy do połażenia. I raczej nie był to ostatni raz w tamtych okolicach.

Ps. Jeszcze po miesiącu doszło do kosztów 70 Euro, taka pamiątka z podróży, gdzieś z austriackiej autostrady (na którychś robotach nie zauważyłem pewnie ograniczenia do 80, przekroczenie o 21 km/h). Ale przyszła bez fotografii, skąpi ci Austriacy, oj skąpi.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *