_

To było ostatnie raczej już torowanie w tym sezonie, zaraz będę miał kilkutygodniową przerwę od jeżdżenia, potem już pogoda zbyt niepewna i nikt raczej nie organizuje ani szkoleń, ani imprez typu Track Day. W poniedziałek pogoda była piękna, całkiem mocno słońce dogrzewało asfalt, można było jeździć szybko.

Track Day organizowany był przez znajomych z Olsztyna, miało być do 30 maszyn w trzech grupach, więc całkiem swobodnie można było jeździć. No i było to całe 5 godzin a nie 3 jak standardowo jest np. u Kirka. Trzy wystarczają by się zmęczyć, pięć to było małe wyzwanie. I pod koniec widać już było, że nie tylko ja miałem dość, bo ostatnią godzinę zrobiono swobodną, jeździł już kto chciał. A tłoku na torze jakoś nie było, najeździłem się po korek.

Ponieważ Olsztyn nie miał aż tylu chętnych więc puściłem informację po znajomych. I razem ze mną z grupy NC byli Dawid i Karol. Dla Dawida było to pierwsze torowanie, Karol był wcześniej na szkoleniach, więc Pszczółki jako takie już znał. Patrząc po minach na zakończenie torowania będzie w przyszłym roku towarzystwo NCekowe na torze, bakcyl złapany.

Do grupy najwolniejszej było najwięcej chętnych, więc tym razem, po raz pierwszy, trafiłem do średniej. I radę dawałem chyba nie najgorzej. Całkiem dobrze mi się zresztą jeździło, opona z tyłu praktycznie zamknięta została, choć wydawało mi się wcześniej, że się nie da. A jednak się dało. Czasy też robiłem niezłe, regularnie na początek 58, później 57. Życiówki nie poprawiłem, ale też jakoś nie siliłem się na wynik, bardziej skupiałem się na trzymaniu poprawnej linii i pracy ciałem.

Samo torowanie w atmosferze jak zwykle świetnej, pogaduchy, rady dla początkujących i słabszych. Tu już ja trochę mogłem podpowiadać, bo tor i nitkę znam całkiem dobrze. Leszek z Olsztyna, który to torowanie organizował i sam sporo jeździ po pierwszej rundzie mówił, że wyprzedzić mnie nie mógł, w niektórych fragmentach toru zbyt daleko zostawał. Dopiero jak później zaczął jeździć podpatrzoną u mnie nitką nie miał już większych problemów by mnie przegonić.

Tym razem obyło się bez przygód, żadnych upadków, ślizgów itp. Jedynie ktoś jadący przede mną w grupie chyba nie dał rady wyrobić w wejściu na prostą startową, odpuścił i pojechał poza torem. Śmieliśmy się, że postanowił potrenować motocyklem jazdę na płycie poślizgowej.

Dawid trochę kręcił kamerą na kasku, lubi robić w te tik-toki i zgrabnie mu to wychodzi:

Trochę surówki z moją jazdą dostałem od niego, by sobie popatrzeć co robię nie tak. Tylko ten tik-tokowy pionowy format, ekhhh, starej daty jednak jestem.

Zdjęć też dużo z grupy olsztyńskiej było, też błędów trochę widać. Ale w porównaniu do początku sezonu jest duży postęp. No i teraz byle do wiosny, bo torowanie przez ten rok ćwiczeń polubiłem, pojeździć szybko tam gdzie wolno.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *