Czekając na ostateczne wyniki wyborów i pełne dane PKW do zakończenia wykładu o exit pollu, late pollu i sondażach zerknąłem sobie tak trochę na dane o frekwencji. I to klikanie po stronach PKW mnie na chwilę wciągnęło. W końcu w tych wyborach frekwencja (rzeczywiście historyczne 74,37%, wyższa o ponad 1 punkt procentowy od prezentowanej w niedzielnym exit pollu) i mobilizacja okazały się kluczowe dla wyniku wyborczego. Zaciekawiło mnie jak pewne rzeczy dobrze widać tak na pierwszy rzut oka i jak niektóre widać dopiero po głębszym spojrzeniu, po przefokusowaniu narządu wzroku.
Bo jeśli popatrzymy sobie na mapę frekwencji (dane wrzucam z 99,97% obwodów, tyle w tej chwili podaje PKW), to tak jakoś w niewielkim tylko stopniu widoczny jest ten bardziej głosujący zachód i bierniejszy wschód. Zwłaszcza poziom kolorystyki od białej plamy opolskiego do nasyconej czerwieni mazowieckiego trochę zniekształca obraz. Tym bardziej, że patrząc po województwach nie widzimy dość istotnej rzeczy, teren jest ujednolicony, a tak w rzeczywistości nie jest. Bo jak przyjrzymy się bliżej poszczególnym województwom to widzimy znacznie więcej.
Przykładowe wykresy dla mazowieckiego, opolskiego i warmińsko-mazurskiego (uwaga na skalę kolorów, dla każdego jest inna, automat generuje od bieli dla minimum do czerwieni dla maksimum) pokazują wyraźnie głosującą Warszawę, Opole czy Olsztyn i znacznie niższą frekwencję w dalszej okolicy.
Wyraźnie widać zróżnicowanie wynikające z wielkości miejscowości, gdy zerkniemy na odpowiednie tablice. I raczej bardziej jest to widoczne na zestawieniu frekwencji z wielkością gminy niż siedzibą obwodu.
Jeśli dane o frekwencji w województwach (oś 0Y) zestawimy z odsetkiem ludności miejskiej (oś 0X) korelacja wydaje się niezbyt wielka. Ale jak popatrzymy na to, który punkt prezentuje które województwo (czerwony to Polska) to nad linią regresji (kropkowana) mamy mazowieckie, łódzkie, wielkopolskie czy pomorskie, pod zaś podkarpackie, podlaskie czy lubelskie.
I dopiero dołączenie tego czynnika, nazwijmy go geograficznego, czy też idąc z innej strony wyeliminowanie z danych wpływu wielkości miejscowości pokazałoby w znacznie większym stopniu prawdziwy obraz frekwencji i jej wpływu na wynik wyborczy.
Jak dla mnie fascynujący temat na głębszą analizę, niejedna praca licencjacka czy magisterska mogłaby powstać.