_

Wiosną zeszłego roku byłem w ODTJ Pomorze w Pszczółkach na szkoleniu Skid Training i obiecałem sobie, że koniecznie pójdę na szkolenie Doskonalenie Techniki Jazdy jesienią. I tak jakoś się zeszło, czasu specjalnie nie było, a i kolejność wykupienia szkolenia a później ustalania dopiero terminu przy moich obciążeniach nie pomagała. Ale co się odwlecze … I skoro ja się nie wybrałem, to szkolenie wybrało się do mnie. Mignęła mi w tygodniu na FB akcja ODTJ w ramach 32 finału WOŚP, szkolenia w zamian za zasilenie puszki, wykupujesz w sklepie autodromowym szkolenie za 20 zł a resztę (lub wielokrotność) wrzucasz do puszki WOŚPowej na torze. Sprawdziłem dostępność, czy cośkolwiek ze szkoleń jeszcze się zostało i jeszcze kilka miejsc było. I tak właśnie pierwsze poranne o 9:00 szkolenie DTJ przyszło do mnie jakby samoistnie.

Zameldowałem się rano, pokazałem prawko, dokumenty samochodu, podpisałem papiery, wrzuciłem do puszki i chwilę poczekałem na instruktora. A potem ruszyliśmy w tango. I łatwo nie było, przez tą godzinę naprawdę nieźle mnie wymęczyło.

A było tego sporo, najpierw hamowanie awaryjne na płycie poślizgowej. To jeszcze tylko powtórka w sumie ze Skid Trainingu było, tyle że tym razem na oponach zimowych, więc znacznie łatwiej było zahamować. Później nauka trzymania non stop rąk na kierownicy w slalomie szybszym, też ważny element jednak.

Przejechaliśmy następnie na okrąglak mokry, jazda w kółko coraz szybciej aż do podsterowności i nauka jej opanowywania. Proste to niby, ale całkowicie sprzeczne z intuicją i dlatego trudne do opanowania. Bo w momencie gdy auto nie chce skręcać trzeba na chwilę przestać skręcać, odprostować kierownicę i puszka wychodzi z poślizgu.

W trakcie tej „zabawy” instruktor niespodzianie zaciągnął ręczny i auto oczywiście doświadczyło nadsterowności, zarzuciło tyłem i obróciło się. W ramach „przerwy” wyjechaliśmy na tor, kilka kółek zrobiliśmy. I znowu było „ale teraz całe kółko bez odrywania rąk od kierownicy”. „I co, da się?”, faktycznie się dało.

No i później było dalsze ćwiczenie na płycie opanowywania nad i podsterowności. Oczywiście z niespodziankami, zaciąganiem ręcznego, zmianami kierunku ominięcia przeszkody.

I muszę przyznać, że mimo wielu, wielu lat za kółkiem, setek tysięcy przejechanych kilometrów w różnych warunkach naprawdę dużo się nauczyłem. Dla mnie takie szkolenie naprawdę powinno być obowiązkowym elementem kształcenia kierowców.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *