Bo jak tu nie kochać tych bzdur podawanych i interpretowanych w mediach, ot świeży przykład w Gazecie Wyborczej za TVP Info. A w nim takie kwiatki:
O samym sondażu poza podaną próbą nie wiemy nic poza tym, że była „reprezentatywna” (ciekawym jak to sobie badacze interpretują w tym przypadku). Podane „4 procent” błędu to błąd (dezinformacja) sam w sobie. I to nawet nie podwójny:
1. Po pierwsze nie 4 procent, jeśli już 4 punkty procentowe. Więc dla RT oznaczałoby to granice poparcia (nikt oczywiście nie poda przy jakim współczynniku ufności, domyślnie 95%) 45,71% – 53,71% (ach ta dokładność podawanych wyników do drugiego miejsca po przecinku) a nie 47,72% – 51,70%, dla MB 12,25% – 20,25% a nie 15,60% – 16,90% itd.
2. Po drugie dla każdego kandydata błąd jest inny, bo zależy on bezpośrednio od szacowanego poparcia. O ile przy wynikach 25% vs 30% można różnicę pominąć to już przy 49,71% vs 16,25% vs 11,09% różnice są znaczące. Skoro dla RT błąd miałby wynosić 4 p.p. to dla MB byłoby to 2,95 p.p. a dla TB 2,51 p.p.
3. Po trzecie ten błąd zapewne nie wynosi wcale 4 p.p., taki byłby gdyby głosowali wszyscy zapytani, czyli podane 625 osób. A błąd ten liczony być musi na liczbie tych, którzy głosować zamierzają (deklarują), więc przy frekwencji 50% (w kilku ostatnich było to poniżej 50%) wynosiłby odpowiednio dla RT 5,7 p.p., dla MB 4,2 p.p., dla TB 3,6 p.p.
4. Po czwarte, piąte, szóste … nie wiemy jak przeprowadzono badanie (telefonicznie? wywiady F2F?), jak dobierano próbę (z jakiego operatu), jak bardzo poszczególne elektoraty ukrywały swoje poglądy, jaka była absencja badanych, ile osób odmówiło udzielenia odpowiedzi.
Nie wiemy tak naprawdę nic, poza kilkoma podanymi (dla zmyłki chyba) z dużą precyzją liczbami. I jeszcze to pytanie w tytule GW o drugą turę z TB, gdy z sondażu wynikałoby, że jeśli już to z MB. Ekhhhh.