_

Majówka majówką, ale praca nie odrobi się sama. Nowym motocyklem trzeba się nauczyć jeździć. Niby podobny, niby lepszy ale … jest inaczej. Dodatkowo prawie pół roku braku jeżdżenia i ćwiczenia też zrobiło swoje, zaczynam praktycznie od nowa.

W pierwszy dzień majowy na początek zaliczyłem godzinę ćwiczeń na placu. Rozstawiłem ósemkę, później slalom i jeździłem próbując przypomnieć sobie technikę, samo jednak wrócić nie chce, wyraźnie litry potu będą wymagały wylania by wrócić z umiejętnościami do zeszłego sezonu.

Później pojechałem na punkt zbiórki NC Pomorze/Variatora, planowana wycieczka z jeszcze nieustalonym punktem docelowym. Fajnie spotkać znajomych, poznać nowe osoby. Jeden Darek podjechał by poznać się z grupą w realu, drugi (którego ściągnąłem do grupy przy jakiejś wizycie w Honda Pomirski, co mi był przypomniał) akurat miał punkt startowy w tym samym miejscu, Adam z partnerką, którego spotkałem i zamieniłem kilka słów dzień wcześniej na myjni na osiedlu.

W dyskusji gdzieś tam uzgodniono wreszcie dalszy punkt na Kaszubach. Kawałek z grupą pojechałem, przed Bytowem musiałem niestety zawrócić, dla mnie zbyt czasowo odległy wyjazd, zobowiązania rodzinne górą.

A dzisiaj wieczorem znowu trening. Spotkałem się z Adamem przynajmniej, też Afryką jeździ gymkhanę. A że jeździ nią znacznie dłużej więc mogę podpatrywać jak jeździ.

Znowu na początku slalom, później ósemki. Staram się wyczuć moto, ale łatwo nie jest. Bo z jednej strony wiem, że ma dużo jeszcze zapasu jeśli chodzi o skręcanie, ale jakoś boję się sprawdzać na jak dużo pozwoli. Gleba jakoś mnie stresuje.

Jeżeli ósemka jest jakąś referencją, to do zeszłego sezonu brakuje dużo. Żółwikiem udało mi się zejść na poziom 34 s, normalnie kręciłem czasy na treningach w granicach 35-36. Teraz Afryką mam w okolicach 39 s, najlepszy dzisiaj 38.52. Ale powoli przynajmniej wyczuwam co się dzieje, zaczyna się jaka taka powtarzalność.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *