_

Dlaczego zmieniłem motocykl? Cóż, im więcej się uczyłem tym i moje wymagania rosły w większym stopniu. Chciałem lepszych hamulców, lepszego zawieszenia, większej manewrowości. No i większego zasięgu przede wszystkim. Wybór miałem niespecjalnie duży, bo skrzynia manualna i wachlowanie biegami mnie zdecydowanie nie interesują, więc wiadomo było, że Honda i że Africa Twin (NT zdecydowanie nie w moim guście i nie pod moje oczekiwania). Testowałem już wcześniej ATAS i wrażenia miałem pozytywne ale … jeszcze to nie było to, jeszcze miało dla mnie trochę za dużo „wad”, np. wysokość siedziska. I gdy pojawił się nowa, poprawiona Africa Twin Adventure Sports 1100, skrojona jakby pod moje oczekiwania, niższa przede wszystkim, długo się już nie zastanawiałem.

Po pierwszych 2500 km na nowym motocyklu garść uwag, zalet i wad w porównaniu do Żółwika czyli Hondy NC750X

Zalety

Zawieszenie:

Zdecydowanie inny poziom, wybieranie dziur, nierówności etc. jest nieporównywalnie lepsze. Mam wrażenie jakbym niezależnie od podłoża jechał stabilnie, nic się z motocyklem nie dzieje, nie myszkuje, idzie płynnie czy to po frezowanym asfalcie czy koleinach, szutrach, zero uślizgów, omsknięć, przesunięć. Nie jest tak, że nie czuć podłoża, nierówności. Czuć wyraźnie, że zawieszenie pracuje, ale to nie jest bolesne trzęsienie, jakiś niezauważony hopek, dziura nie wybijają w górę. Dodatkowo istnieje możliwość łatwej, elektronicznej regulacji, można zawieszenie utwardzić np. na tor czy do ćwiczeń gymkhany, do jazdy turystycznej i miejskiej ustawić na miękkie, bardziej łagodzące wstrząsy.

Hamulce

Tu także jest o kilka poziomów lepiej, sama konstrukcja, podwójne tarcze, cztery zaciski dają znacznie większą siłę hamowania. Do tego dochodzi cała elektronika z IMU i lepsze zawieszenie.

Trochę dziwne uczucie, bo przy mocniejszym hamowaniu następuje lekkie pochylenie moto w przód i w takim położeniu pozostaje do końca hamowania, trzeba się przyzwyczaić.

Hamulce działają na muśnięcie, można jeździć z palcem/dwoma na klamce (w NC niewskazane, bo przy awaryjnym hamowaniu pozostałe palce blokowały dociśnięcie – miałem okazję przetestować na szkoleniu). Hamulec ręczny także wygodniejszy w użytkowaniu, zapinanie a zwłaszcza zwalnianie.

Manewrowość

Tu same dane techniczne wskazują na dużą przewagę, promień skrętu jest o 20% mniejszy. Dojście do ogranicznika jest znacznie trudniejsze, muszę sporo jeszcze poćwiczyć by robić to swobodnie. Ale już nawet bez pochylania motocykla mieszczę się z zawracaniem w dwóch miejscach parkingowych.

Jazda

Dwa słowa, stabilność i pewność. Jazdy po mocniejszych winklach nie próbowałem, ale i tu jest sporo lepiej, znacznie bardziej Chersina jest chętna do składania się i daje większe poczucie kontroli. Będzie niedługo możliwość przetestowania na torze to zobaczymy na ile jest lepiej.

Stabilność w manewrach wolnych

Przy wolnym toczeniu się w korku dłużej mogę jechać na minimalnej prędkości, bez problemu zatrzymywałem się na stopie i ruszałem bez zdejmowania nóg z podnóżków. Może to większy efekt żyroskopowy przy martwym ciągu, nie wiem, ale poczucie stabilności mimo wyższego środka ciężkości jest lepsze.

Inaczej działa także półsprzęgło, w NC pojawiało się przy prędkości poniżej8 km/h. W ATAS jest dłuższe, przy rozgrzewającym się silniku pełne załapanie biegu następuje gdzieś powyżej 20 km/h. Przy ciasnych szybkich nawrotach nie pojawia się dokuczliwe, destabilizujące szarpanie.

Zasięg

W NC przy prędkościach autostradowych spalanie skakało tak do góry, że nie minęła godzina i trzeba było rozglądać się za stacją benzynową. Dla mnie główną zaletą ATAS był większy zbiornik i większy zasięg. Realnie bez problemu 400-450km między tankowaniami w normalnej jeździe. Dlatego (między innymi) NT i mniejsza Afryka mnie nie interesowały, mają zasięgi zbliżone jednak do NC.

Moc

Moc i moment podobnie jak w NC jest od samego dołu. A że jest ich jednak znacznie więcej (przy relatywnie niewiele większej wadze) to i osiągi dużo lepsze. Dla mnie oznacza to głównie łatwiejsze wyprzedzanie przy prędkościach przelotowych, bo mocy mi w Żółwiku na codzień bynajmniej mi nie brakowało. Co ciekawe skrzynia DCT jest tak ustawiona, że w trybie D zmienia biegi na wyższe przy niższych prędkościach, szóstka załącza się już powyżej 50 km/h, więc żeby sprawnie wyprzedzić też trzeba zbić kilka biegów w dół.

Osłona przed wiatrem

Duża poprawa, mam szybę standardową i to gdzieś w środkowym położeniu, najzupełniej wystarcza. W NC zmieniałem standardową praktycznie od razu, za mocno wiało na kask. Nie wiem czy dołożę tzw. forkshielda, w starszych ATAS ponoć wiało od lag, ja na razie niespecjalnie czuję, ale i nie latałem prędkościami autostradowymi. Sama zabudowa, szerszy bak dają generalnie dużo lepszą ochronę przed wiatrem. O ile w testowanej wcześniejszej ATAS stopy w zimnie ewidentnie były owiewane to jak na razie nogi mi nie marzły a jeździłem przy raczej niskich temperaturach, nawet w okolicy 1-2 stopni.

Dodatki

Lista przydatnych dodatków jest dość długa. Zdecydowanie na plus tempomat, który w trasie jest bardzo wygodny. Pomarudzę jedynie, że mógłby być aktywny, czyli pilnować odległości od poprzedzającego pojazdu, ale i taki pasywny jest dużą wygodą. Grzane manetki w standardzie na plus, ale to spokojnie można sobie dołożyć do NC. Wyświetlacz z informacjami i systemem ustawień, system multimedialny, integracja z Android Auto/CarPlay, wszystko dostępne do obsługi lewym kciukiem zdecydowanie na plus. Natomiast dodatkowe światła przeciwmgielne sam nie wiem, tu już chyba wolałbym odrębny przycisk, włączanie systemowe wymaga jednak kilku kliknięć.

Tankowanie

Normalny zbiornik paliwa z normalnym wlewem. Przy jeździe w trasie z np. rollbagiem na tylnej kanapie zdecydowanie ułatwia życie. Tankowanie w NC, gdy trzeba torbę odpiąć, potem zapiąć mocno w trasie dokucza.

Gabaryty

Może nie same gabaryty a wysokość siedziska zdecydowanie na plus. Już przy standardowej kanapie, mimo wyższej katalogowo wysokości o 35 mm, miałem stopy w pełni na ziemi jak w standardzie w Żółwiku. Kształt kanapy jest po prostu inny, węższy. Przy obniżonej kanapie akcesoryjnej mam pełen komfort, nogi stabilnie na ziemi niezależnie od podłoża.

Wady

Brak schowka

Najważniejszy minus Afryki (i każdego innego motocykla). Od razu po przepakowaniu rzeczy do kufra w Chersinie stwierdziłem z bólem, że konieczna jest istotna redukcja przydasiów jeżeli ma tam wejść kask na postoju. Wprawdzie mogę założyć większy kufer ale jakoś to niewygodne i jak dla mnie nie na co dzień, tylko na dłuższe wyprawy.

Koszty

Nie ma co się rozpisywać, cennikowe przynajmniej razy dwa. Fakt że poziom standardowego wyposażenia o niebo bogatszy, jednak to zdecydowany minus. Koszty przeglądów na razie niewiele większe, przynajmniej pierwszy, różnica do NC jedynie w ilości oleju. Ubezpieczenia etc. stosowne do wartości, więc trzeba się liczyć z wyższymi wydatkami.

Spalanie

Wyższe, ale na razie nie jest wcale tak źle, bez problemu mieszczę się w katalogowym a nawet niżej, jazda tylko w mieście w okolicach 5.5 l/100 km, w trasie tempem mocno wycieczkowym 4. Podobnie poniżej katalogowych było początkowo z Żółwikiem odpowiednio 3.9 i 3.2, dopiero plac swoje żniwo zbierał. Ale w praktyce pewnie doliczyć trzeba 1-1.5 l/100 km więcej.

Gabaryty

Szerokość nie stanowi problemu, raptem może 1 cm więcej w stosunku do Żółwia z handbarami. Ze względu na większą stabilność jazda w miejskiej dżungli bez problemów, mieszczę się tam, gdzie wjeżdżałem NC, nie pcham się tam, gdzie byłoby na milimetry. To długość (oraz wyższa waga i środek ciężkości) są większą dla mnie wadą, utrudniają garażowanie. Muszę wstawiać motocykl w poprzek za samochodem, więc jest trudniej. Za każdym razem muszę zdjąć kufer (może z czasem nauczę się wstawiać z kufrem, ale pewnie nie, przyzwyczaiłem się już).

Także kierownica była trochę mniej poręczna przy moich krótkich rękach, pełny skręt kierownicy wymagał mocniejszego pochylenia w przód. Ale dołożone risery i przesunięcie kierownicy do siebie pomogło niesamowicie, motocykl zrobił się dużo poręczniejszy.

Masa

Na papierze 30 kg więcej, wyższy środek ciężkości. Ale … jakoś nie czuję specjalnie tej różnicy. Trochę trudniej się przepycha na stojąco na parkingu, ale też Żółwika miałem podniesionego, nie miałem pełnych nóg na ziemi. Pod tym względem więc różnica jest praktycznie zniwelowana. Podnosić Chersiny z ziemi jeszcze (odpukać) nie musiałem, porównania nie mam. I nie chcę mieć.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *