Znowu w drodze, się ten czerwiec tak jakoś zaplanował, że dwa duże wyjazdy się skumulowały. Generalnie jadę w kierunku Malty. Tylko nie wyspy, choć bardzo chętnie bym tam pojeździł, jak i pewnie po każdej wyspie w tamtym regionie, marzeniem moim jest Kreta na motocyklu zwiedzana. Ani nie ta poznańska bynajmniej, choć od tej akurat jestem teraz blisko, dystans ot na dłuższy spacer. Jest jeszcze dolina i miasteczko w Austrii o takiej nazwie i to Maltatal jest celem podróży.
Dzisiaj odcinek do Poznania, w miarę na spokojnie choć wyjechałem później niż zamierzałem, musiałem młodego rano na dworzec odstawić na zieloną, kajakową szkołę.
Trochę sobie potestowałem po drodze nawigację. I jednak wspomaganie Tomtoma googlowymi mapsami poprawia komfort podróży, sam Tomtom potrafi dziwnymi szlakami prowadzić. Jeden długi korek za Piłą (google wcześniej wskazywało inną trasę, nie posłuchałem) sprawnie ominięty mimo kufrów, ruch duży ale też nie jakiś nadzwyczajny.
Przetestowałem też zatyczki do uszu. Kiedyś kupiłem sobie Alpine’y, raz czy dwa użyłem. Ale że jeździłem kiedyś głównie z i do pracy, a jakieś wycieczki raczej tempem mocno spacerowym gdy wiatr jeszcze nie świszcze to i o zatyczkach przypominałem sobie, gdy kombinezon szedł do prania lub zmieniałem letni z zimowym. Dziś po dłuższej trasie muszę powiedzieć, że się sprawdzają i to bardzo. W zestawie mam dwa komplety, ze słabszym i mocniejszym tłumieniem. Jazda przy prędkościach 80+ faktycznie przyjemniejsza, praktycznie tylko muzyka w uchu i mruk silnika, szumy mocno wytłumione. Jedyny mankament to niewygoda, jednak nie lubię mieć czegoś w uchu. Na ostatni odcinek już wyjąłem, uszy się jednak muszą przyzwyczaić.
Po drodze, przed samym Poznaniem odwiedziłem Rafała, znajomego z Twittera, przedsiębiorcę i modelarza. Zobaczyłem jego słynną makietę kolejową na żywo, wypiliśmy kawę, pogadaliśmy nie tylko o motocyklach i nie tylko o Twitterze.
Wieczorem dojechałem do Beaty, załadowaliśmy od razu Żółwika obok jej MT-07 i wcześnie rano busem ruszamy dalej, do Maltatal, na szkolenie z jazdy szosowej po alpejskich drogach. Cztery dni z Motopomocnymi, spodziewam się, że będzie jak zwykle wymagająco, ale i wesoło, w motocyklowej atmosferze. Ze znajomych oprócz instruktorów Mariusza i Tomka będzie na pewno Waldemar z klubu Honda NC (poznaliśmy się tak w realu tydzień temu na zlocie w Bieszczadach), który wygrał swoje miejsce w ramach szkolenia Bezpieczny i Motopomocny Motocyklista. Trochę może niepewności, bo to pierwszy wyjazd motocyklem za granicę, ale w końcu nie jadę sam.